W 2016 r. dwóch inżynierów Airbusa stworzyło startup Airseas, który obecnie rozwija technologię Seawing („skrzydło morskie”). W przeciwieństwie do wielu analogów, Airseas udało się dotrzeć do punktu praktycznych eksperymentów na prawdziwych dużych statkach morskich, którym latawiec Seawing pomógł podczas rejsów transatlantyckich.
Vincent Bernatets, szef firmy, wyjaśnił zapotrzebowanie na tę technologię w następujący sposób: globalny transport morski generuje 3{e444b325628e19fedb35dedd3848ad072e04add928a0844df697f9198b104a3d} wszystkich emisji dwutlenku węgla, czyli ponad miliard ton rocznie. Próby przekształcenia go w paliwa niekopalne kończą się niepowodzeniem: ciekły wodór ma zbyt niską gęstość, a chłodzenie go do minus 250 stopni Celsjusza podczas długich rejsów oznacza duże pasożytnicze koszty energii. Zielony amoniak do silników okrętowych (z tego samego zielonego wodoru) nie ma takich problemów, ale jest również droższy niż olej napędowy, a jego wdrożenie zajmie dziesięciolecia.
Technologia Seawing to latawiec zbudowany na zasadzie miękkiego skrzydła wykonanego z tkaniny syntetycznej. Jest on nadmuchiwany powietrzem, które jest do niego dostarczane przez wlot powietrza na samym latawcu. Wersja demonstracyjna takiego latawca jest już używana na statku transportowym, który wykonuje rejsy przez Atlantyk w imieniu Airbusa. Jego powierzchnia wynosi 250 metrów kwadratowych, czyli jest mniejsza niż „pełnowymiarowego” Seawinga, ale pozwala zorientować się, jak nim latać.